thaer thaer
193
BLOG

Gagarin, a sprawa polska.

thaer thaer Polityka Obserwuj notkę 8

 

Szanowni Państwo!
 
Prace odpowiedzialnych za zbadanie przebiegu katastrofy pod Smoleńskiem rosyjskich służby budzą wiele kontrowersji. Wątpliwości co do prawidłowości prowadzonych przez nie prac dodaje oczywisty wręcz fakt. Fakt tego, że w przeszłości podobne, a badające przyczyny wypadków komisje, nie działały prawidłowo, a dążenie do ujawnienia prawdy było najmniej ważnym priorytetem jaki komisjom tym przyświecał. Oczywistym jest, że owa prawda postrzegana była przez stronę rosyjską czy to sowiecką, jest zupełnie sprzeczna z zasadami logiki. „Prawda” sowiecka skoncentrowana była na nie ujawnieniu tej prawdy oczywistej, a na ni mniej ni wiecęj na fałszowaniu rzeczywistości. Prace sowieckich służb specjalnych skutecznie osłaniały wszelkie działania prowadzone przez członków komisji badających wypadki. Gdy tylko pojawiały się tak zwane „odstępstwa” od jedynie słusznej politycznie linii prowadzonego śledztwa, swoją obecność zaznaczali kontrolujący działania komisyjne oficerowie czy to KGB, czy to innych siewców terroru. Oficerowie, których główna siedziba znajdowała się w moskiewskiej Łubiance, zarówno w przeszłości jak i teraz skrupulatnie oddają się taktyce sowieckiego przekazu. Wszystkich zapewnia się o pełnej niezależności i sumienności prowadzonych dochodzeń. Niezależności tak, sumienności też, ale w NIEdochodzeniu do prawdy. Bowiem im częściej takowe zapewnienia padają, tym bardziej przekonującym staje się fakt, że prawdy nie dowiemy się nigdy.
 
Dnia 27 marca 1968 roku, Jurij Gagarin wraz z Władimirem Seruginowem wystartowali z wojskowej bazy lotniczej Czkałowski. Znajdowali się na pokładzie dwumiejscowego samolotu MiG-15 UTI[1]. Gagarin chciał w końcu zdobyć prawo do pilotowania nowocześniejszego samolotu MiG-17. W tym celu musiał wylatać wraz z instruktorem odpowiednią ilość godzin na migach piętnastych. Miał być to rutynowy lot. Nic nadzwyczajnego. Okazał się być tym ostatnim w życiu obydwu lotników.
 
 Aleksiej Leonow, członek sowieckiego programu kosmicznego tego dnia pilotował duży sowiecki helikopter. Wystartował nim z tej samy bazy lotniczej co MiG-15 UTI Gagarina, mając na pokładzie grupę sowieckich kosmonautów. Celem lotu było przeprowadzenie treningu spadochronowego dla członków sowieckiego programu kosmicznego. W chwilę po starcie pogoda zaczęła się pogarszać, jednak części grupy kosmonautów udało się oddać skoki. Kiedy kontrola lotów zameldowała o niemożliwości wystąpienia poprawy pogody Leonow zawrócił do bazy z połową spadochroniarzy na pokładzie.
 
„(...)Chwilę po wylądowaniu usłyszeliśmy dwa wybuchy – zwykłą eksplozję i huk, jaki powoduje naddźwiękowa fala uderzeniowa. Zastanawialiśmy się, co to mogło być? Wybuch czy grzmot fali uderzeniowej Powiedziałem, że najprawdopodobniej i jedno, i drugie – sądziłem, że te zdarzenia były jakoś powiązane. Te dwa dźwięki dzieliła zaledwie sekunda.(...)”[2]
 
Maszyna Gagarina i Serugina straciła kontakt z kontrolą lotów na lotnisku Czkałowski o 10.31 rano. Postanowiono wysłać helikopter ratunkowy, którego zadaniem było poszukiwanie miejsca katastrofy. Stało się to jednak dopiero o godzinie 16.30, czyli nieco ponad 4 godziny po utracie kontaktu z maszyną. Do wieczora odszukano jedynie skrawki ubrań obu pilotów oraz mapnik Gagarina.
 
„(...)Nocą dwa bataliony żołnierzy przeszukiwały las, ale niczego nie znalazły – wyjaśnia Leonow. Następnego dnia, gdy zaczęliśmy kopać w kraterze, znaleźliśmy strzępy kurtki Gagarina. Stało się jasne, że obaj muszą tu gdzieś być. Nie katapultowali się z samolotu.(...)”[3]
 
W toku prowadzonych poszukiwań zaczęto odnajdywać części ciał pilotów. Były to fragmenty tkanki ludzkiej, rozrzucone po całym obszarze katastrofy. Fragmenty tragicznie zmarłych znajdowane były na drzewach, parę z nich postanowiono ściąć, celem pozyskania resztek. Osobisty szofer Gagarina, który uczestniczył w akcji poszukiwawczej tak relacjonuje tamte zdarzenia:
 
„(...)Powiedziano nam, że zostało znalezione miejsce katastrofy i rozkazano przygotować się do wyruszenia o ósmej wieczorem. Utworzyliśmy zespół, zebraliśmy trochę sprzętu i pojechaliśmy. Było mnóstwo śniegu, droga była bardzo ciężka, dlatego minęła znaczna część nocy, nim wreszcie dotarliśmy na miejsce katastrofy. Oczywiście, wszyscy byli bardzo przygnębieni. Wszyscy to czuli. Najgorsza była niepewność.(...)”[4]
 
Postanowiono o wszczęciu dochodzenia, w celu ustalenia przyczyn tek katastrofy. Było to największe jak do tej pory śledztwo w historii Związku Sowieckiego. Udało się odzyskać około 95% procent części maszyny MiG-15 UTI, pomimo, iż rozrzucone były one na znacznym obszarze. Przeprowadzono badania tkanek mięśniowych zmarłych pilotów. Miało to na celu określenie poziomu kwasu mlekowego. Jest to kluczowy element prowadzonego śledztwa, bowiem pozwala on określić to w jakim stanie tuż przed katastrofą znajdowali się obydwaj piloci. Wysokie stężenie kwasu mlekowego jest dowodem na to, że w chwili uderzenia o ziemię piloci byli przytomni. Niski wskazuje na rozluźnienie mięśni świadczące o możliwości utraty przytomności. Równocześnie pojawiły się głosy, sugerujące upojenie alkoholowye w jakim mogli znajdować się piloci. Podejrzewa się, że wersję tą rozpowszechniał bezpośredni przełożony Serugina, generał Kuzniecow. Generał z niechęcią odnosił się do Serugina i był wyraźnie wrogo do niego nastawiony.
 
Komisja badająca katastrofę zwróciła uwagę na cztery niepokojące fakty:
 
„(...)Braki sprzętu i procedur używanych w czasie lotu:
  1. Samolot MiG-15 UTI był stary; został wyprodukowany w 1965 roku i przeszedł dwa remonty kapitalne. Pozostały okres użytkowania całości wynosił 30%.
  2. Silnik DA-450 również został wyprodukowany w 1956 roku i przeszedł cztery remonty kapitalne. Pozostały okres użytkowania silnika wynosił 30%.
  3. Samolot był wyposażony w dwa zewnętrze zbiornika paliwa, o fatalnych własnościach aerodynamicznych, które trzykrotnie zmniejszały dopuszczalne przeciążenia.
  4. Źle działał wysokościomierz.(...)”[5]
 
Komisję zainteresował również fakt, tego jakie informacje meteorologiczne uzyskała załoga przed startem:
 
„(...)Warunki pogodowe były trudne i nadal stopniowo się pogarszały, o czym świadczą pierścieniowe izobary na mapach meteorologicznych oraz relacje świadków. Przed lotem piloci otrzymywali niewłaściwe informacje, ponieważ opóźnił się start meteorologicznego samolotu rozpoznawczego.(...)”[6]
 
Prawdopodobnie Serugin otrzymał błędne informacje na temat rzeczywistej podstawy chmur. Raporty jakie zostały mu przekazane, stwierdzały, że znajduje się ona na wysokości 1000 metrów, gdy w rzeczywistości znajdowała się na poziomie 450 metrów. Dodatkowo usterka wysokościomierza sprawiła, że podczas lotu nurkowego Serugina błędne wskazania instrumentów, dały mu przesłanki do przyjęcia jako pewny faktu tego, że miał dwa razy większy zapas wysokości, niż było to w rzeczywistości.
 
Katastrofa samolotu Gagarina oraz śledztwo w tej sprawie było sprawnie „modyfikowane” przez ludzi, którym zależało, aby prawda pozostała w ukryciu. Kiedy zebrane dowody jednoznacznie świadczyły o kolizji powietrznej, służby specjalne zaczęły z uporem maniaka forsować możliwe zderzenie się samolotu Gagarina z balonem meteorologicznym. W obliczu pozyskanych danych oraz materiałów dowodowych jasnym jest prawdziwa przyczyna katastrofy. Samolot MiG-15 UTI, wykonując swój lot, zderzył się w powietrzu z innym samolotem sowieckim Suchoj SU-11. W tamtych czasach był to jednej z tajnych projektów odrzutowca mogącego rozwijać ponad dwukrotną prędkość dźwięku. Istnieje cała masa dowodów potwierdzające tą przyczynę katastrofy. Świadkowie zdarzenia informują o wydobywającym się „dymie oraz ogniu” z maszyny zaobserwowanej w rejonie katastrofy. Owy „dym i ogień” z całą pewnością to znak użycia dopalacza przez maszynę SU-11. MiG-15 nie był wyposażony w tą technologię.
 
Zaraz po katastrofie pracownicy kontroli lotów zostali objęci nadzorem specsłużb radzieckich. Kiedy podczas składanych zeznań informowali oni, że widzieli na ekranach radarowych inny samolot, zostali rozdzieleni, a ich zeznania zostały dokładnie przefiltrowane. Przez tydzień pozbawieni byli możliwości kontynuowania swojej pracy. Jeden z pracowników kontroli lotów – Bykowski, po złożeniu oświadczenia o tym, że widział on na ekranie radarów drugą maszynę został przeniesiony w inne miejsce pracy.
 
„(....)Uznano, że to wynik braku doświadczenia. Przenieśli go gdzieś i nie wiem, co się z nim stało. W każdym razie, nic z tego nie znalazło się później w dokumentach. Fakt, że to ja dostarczyłem informacji [o dwóch hukach] i rozmawiałem z ludźmi, którzy widzieli drugi samolot – to wszystko było za mało dla komisji. Dlatego nikt nie wie, co to był za samolot z wyjątkiem jego pilota.(...)”.[7]
 
Końcowy raport komisji badającej tą katastrofę składał się z dwudziestu dziewięciu tomów. Były to wyłącznie dane techniczne. Wielu zauważa, że same zebranie danych, nie jest tym samym co dokładna analiza przyczyn katastrofy. W oczach komisji jako główną przyczynę katastrofy podano „splot różnych przyczyn” oraz jako bezpośrednią przyczynę katastrofy podano „zderzenie samolotu z gondolą balonu meteorologicznego” . Kiedy jeden z członków komisji badających tą katastrofę – Igor Rubcow – postanowił pójść wyżej oraz wyartykułować swoje wątpliwości co do prawdziwych przyczyn katastrofy, spotkała go niemiła przygoda. Pułkownik KGB spotkając się z nim w budynku centrali służb na Łubiance po wysłuchaniu jego zastrzeżeń otworzył jego teczkę personalna mówiąc: „Nie za bardzo przestrzegacie dyscypliny co?”.Pułkownik miał na myśli sytuację z czasów II Wojny Światowej, kiedy to jednostka lotnicza, w której Rubcow służył, a walcząca pod Stalingradem, wycofała się zajmując bezpieczniejszą pozycję. Z punktu widzenia taktyki wojskowej, był to jak najbardziej uzasadniony fakt. Jednak teraz dano Rubcowowi jednoznacznie do zrozumienia, że jego „tchórzostwo” w świetle propagandy sowieckiej, może zostać ujawnione, a jego kariera przekreślona. Zdarzenie to było jasnym sygnałem dla Rubcowa, aby po raz wtóry przemyślał swoje „wątpliwości”, jeżeli nie chce uniknąć kompromitacji.
 
Śmierć Gagarina oraz działania komisji badającej tą katastrofę jednoznacznie ukazują sposób w jaki funkcjonowały sowieckie służby. Głupcem będzie ten, który w obliczu prawdy historycznej będzie miał nadzieję, że działająca obecnie rosyjska komisja będzie starać się ujawnić prawdę. Obecna Rosja czerpie z doświadczeń działań osłonowych oraz wszelkich technik zacierania śladów wypracowanych na przestrzeni dziesiątków lat przez KGB oraz inne centrale terroru oraz zakłamania z siedzibą na Łubiance. Prawda pozostanie zapewne dalej w tajnych teczkach głównych reżyserów tego godnego pożałowania śledztwa.
 
 


[2] „Gwiezdny Bohater. Prawda i legenda o Juriju Gagarinie” autorzy: Jamie Doran, Piers Bizony. – s. 176 Wydawnictwo Prószyński i S-ka. ISBN 83-7469-349-5
[3] Ibidem – s. 177
[4] Ibidem – s. 178
[5] Ibidem – s. 181, za : Cytaty w oryginalnych sprawozdaniach komisji w dokumentach Siergieja Biełocerkowskiego.
[6] Ibidem – s. 181, za: Cytaty w oryginalnych sprawozdaniach komisji w dokumentach Siergieja Biełocerkowskiego.
[7] Ibidem – s. 187
thaer
O mnie thaer

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka