thaer thaer
372
BLOG

Smoleński "dopalacz"

thaer thaer Polityka Obserwuj notkę 6

 

Szanowni Państwo!

      Ile to dobroci spadło na społeczeństwo ostatnimi czasy, albowiem gabinet ciemniaków pod przywództwem D.T(nie mylić z E.T) oraz poruszającymi sznurkami przywiązanymi do członków wcześniej wspomnianego, Anieli oraz Włodzimierza, w końcu zaczął robić coś dla ludzi. Dla ludzi, bo wcześniej zajmował się tylko i wyłącznie dbaniem o tak zwane „grupy interesów”. Otóż co takiego zrobił pan Premier?: Niby nic, a jednak coś. Rozpoczął działania „na granicy prawa”, które to mają na celu, raz na zawsze rozprawić się z problemem „dopalaczy”. Już samo to działanie „na granicy prawa” sprawia, iż dużo się nie pomylę, kiedy przepowiem, iż owi sprzedawcy „dopalaczy” wygrają procesy sądowe, za bezprawne zamykanie, przecież legalnych firm, a my jako społeczeństwo wyłożymy oprócz Vat-u, parę złotówek za akcję „Tajfun”. No bo ktoś im na to przecież pozwolił. A jak ktoś pozwolił, to czemu zabrania dorabiać się na głupocie ludzi, którzy mają ochotę wydać ostatnią złotówkę na nawóz do roślin, który w dodatku jest produktem kolekcjonerskim, a później po wypiciu paru drinków, bezczelnie go zeżreć. Przecież produkt do przetykania rur, też można kupić jako coś co jest nie-do-spożycia, a po paru głębszych obudzić się z nowym żołądkiem, a o alkoholu już nawet nie wspominam.. No i w taki oto sposób cała łże-elita przyklaskuje „bezkompromisowym” poczynaniom gabinetu ciemniaków, chwaląc go za nieustępliwą postawę wobec „dopalaczy”. No dobrze, ale wypada się zastanowić o co w tym tak naprawdę chodzi, i czemu dopiero teraz? Być może chodzi o to, aby tak skonstruować prawo, aby jasno wskazywało co jest dozwolone, a co nie? Mówiła o tym pani Zuzanna Dąbrowska, „błyskotliwie” przypominając wszystkim, że przecież w Holandii marihuana jest dozwolona i nie ma takiego problemu. Ale zapomniała już w swym „błyskotliwym” wywodzie dodać fakt o liberalnej postawie niektórych posłów, wobec sztucznie stworzonego terminu „miękkich narkotyków”, którzy to w swym wypowiedziach opowiadali się za przyzwoleniem na legalność np. maryśki. Pewnie zapomniała o tym dlatego, iż stałoby to w sprzeczność z jej „bezkompromisowym” podejściem do dopalaczy, które tak piętnowała (i słusznie). Nie tylko pani Zuzanna o tym zapomniała, ale zapomniała o tym większość tak zwanych „komentatorów życia codziennego”. Nagle wszyscy zapomnieli o szeroko akcentowanych ruchach, mających na celu legalizację tak zwanych „miękkich narkotyków”. No bo przecież Premier też coś tam palił, ale się nie zaciągał, i teraz tak głupio mu o tym przypominać, skoro walczy z „syntetykami”. Ponieważ jednak tak zwany „rząd” doskonale opanował umiejętność „działania” w chwili gdy coś się dopiero stanie, a wcześniejszych sukcesów jakoś brakowało, to sprawę dopalaczy trzeba tak bardzo nagłośnić, iż nawet Hejnał przy niej zabrzmi jak ciche stęknięcie towarzysza Stalina.

        Przy okazji uda się nieco przykryć sprawę Operacji „Smoleńsk”, która to nieco odżyła po zupełnie „niezaplanowanym” zatrzymaniu ekipy polsko-sowieckich dziennikarzy. To wszystko łączy się w jedną całość, szczególnie dobrze znaną pośród towarzyszy Krasnych, oraz ich znajomych z KPP oraz późniejszych ich spadkobierców. Otóż chodziło o to, aby na chwilę odgrzać sprawę Smoleńska, aby pokazać jak to Sowieciarze się nie zmienili i dalej pilnie strzegą wraku, ostałego się po zamachu oraz jak bezwzględnie nie dopuszczają do „zuchwałego buszowania po śmietniku historii”. Dziwne tylko, iż dziennikarze GP, cało wrócili z miejsca zamachu, jednocześnie wynosząc ważne elementy samolotu przy okazji robiąc nieco fotografii, a te nasze reżimowe gapy zostały „tak brutalnie zatrzymane”. Pomijam już fakt, że jeden z reporterów radia, cały czas miał czy sobie telefon i mógł bez przeszkód rozmawiać z redakcją, zdając na bieżąco pełną „autentyczności relację”. Chciałbym zobaczyć osobę zatrzymaną w Polsce, która bez problemu posługuje się telefonem, a co dopiero w Rosji, gdzie z pewnością zatrzymanym wyciąga się paski ze spodni, oraz sznurówki z butów nim wejdą do milicyjnej „suki”. Trzeba być albo głupcem, albo jeszcze większym głupcem, by dać się na to nabrać. No cóż, dyktat miernoty nie wybiera. Ważne by się w tym wszystkim nie pogubić.

 

 

thaer
O mnie thaer

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka